Ministranci

przy parafii Świętego Stanisława Kostki w Gdyni

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2008-09-20 18:04:03

ziemniak93

Administrator

2438875
Call me!
Zarejestrowany: 2008-05-04
Posty: 213
Punktów :   

ZŁOTY ŚRODEK

ZŁOTY ŚRODEK


Autor ks. Jacek Zjawin





Podobnie jak Izraelici, każdy z nas ma swoją ziemię obiecaną.
Dla mnie były nią wakacje – wypoczynek od szkoły.
Do pełni szczęścia jednak zawsze czegoś brakowało.



Czego?

Złotego środka między nauką, wypoczynkiem i modlitwą.
Idealnego zbilansowania, które odkrył św. Ignacy Loyola.




Izraelici, wychodząc z Egiptu, mieli określony cel: Ziemia Obiecana. Nie bardzo wiedzieli, co ich tam czeka, ale jedno było pewne: tam będą szczęśliwi. A szczęście dla Izraelity znaczyło: być blisko Boga, mieć co jeść, gdzie spać, mieć dużą rodzinę.


Odkąd pamiętam dla mnie zawsze taką ziemią obiecaną były wakacje. Ja również nie zawsze wiedziałem, co mnie w tym czasie spotka, ale tak jak w przypadku wspomnianych wyżej Izraelitów też będę szczęśliwy. A dlaczego… bo nie będzie szkoły. Za każdym razem jednak, gdy przychodził ten upragniony czas, okazywało się, że to szczęście umyka jak uciekający horyzont. Mimo braku nauki pojawiały się inne problemy i z wakacyjnej ziemi obiecanej nic nie wychodziło. Gdy to doświadczenie powtórzyło się parokrotnie, zacząłem się zastanawiać nad innym sposobem przeżywania wakacji. Ciągłe czekanie na coś, co ma być, sprawia, że przestaję się cieszyć chwilą obecną i żyję ciągle jakąś nieokreśloną tęsknotą. Okazuje się jednak, że wszędzie można odkryć radość, że także w czasie nauki w szkole są momenty prawdziwego szczęścia.

Koń przemęczony w pierwszych dniach podróży zwykle jej nie kończy; co więcej, zazwyczaj staje się koniecznym, by inni zajęli się jego leczeniem

(św. Ignacy Loyola)




DWA BIEGUNY PRZESADY

Jak to zrobić? Czy jest jakiś sposób na odkrycie tego wielkiego skarbu? Z pomocą przychodzi nam święty Ignacy z Loyoli – człowiek idealnie pasujący do naszych „ekonomicznych” czasów. Nie chodzi o to, że pieniądze są najważniejsze (chociaż często tak jest). Ważne jest dobre inwestowanie czasu, tak by przyniósł on maksymalne zyski. Mam na myśli zyski duchowe i materialne. Gdybyśmy inwestowali czas tylko w naukę, to w końcu sytuacja wyglądałaby tak: „Koń przemęczony w pierwszych dniach podróży zwykle jej nie kończy; co więcej, zazwyczaj staje się koniecznym, by inni zajęli się jego leczeniem...” (św. Ignacy Loyola).

Znam takie szkoły, w których od pierwszego dnia nauki rozpoczyna się morderczy „wyścig szczurów”. Główną nagrodą jest oczywiście najlepsze świadectwo, a sposoby, by ten cel osiągnąć, są różne. Panuje za to główna zasada: zero współpracy. Liczę się tylko ja i moje osiągnięcia – każdą wolną chwilę inwestuję w naukę. Nie obchodzi mnie kolega, który potrzebuje pomocy albo zwyczajnej rozmowy, nie interesują mnie działania pozalekcyjne (z wyjątkiem korepetycji), zabawy, wyjazdy, sport, wypoczynek na łonie natury itp. W czerwcu uczeń taki z pewnością może pochwalić się świadectwem z paskiem, ale czy jest on jeszcze uczniem? A może już tylko komputerem z szybkim procesorem i przeładowaną pamięcią?

Są też inne szkoły. W nich obowiązuje jedna reguła: nie wychylaj się! Poziom zaangażowania wyznacza najsilniejszy w klasie (co rzadko idzie w parze z inteligencją). To on „pilnuje”, by nikt nie osiągnął jakiegoś sukcesu. Bo tu chodzi tylko o to, żeby przetrwać szkołę, a przy tym dobrze się zabawić także kosztem nauczycieli.
Rozgardiasz na lekcji, wagary, nieodrobione zadania, ściąganie na sprawdzianach itp.

W czerwcu, gdy kończy się szkoła, w życiu takiego ucznia zmienia się właściwie niewiele, bo on i tak robi sobie wakacje kiedy chce.

A jak te dwie opisane postawy definiuje święty Ignacy?

- Wskutek braku umiaru dobro zamienia się w zło, a cnota w wadę – mówi.


SZUKAJĄC HARMONII
Czy jest zatem jakieś wyjście z sytuacji? Jakiś „złoty środek”?
Mnisi benedyktyńscy zalecali, by całą dobę podzielić na trzy ośmiogodzinne części: modlitwę, pracę i wypoczynek. Być może trudno byłoby to przełożyć na rzeczywistość szkolną, ale warto szukać pewnej harmonii. Jest czas intensywnej pracy w szkole, odrabianie zadań w domu, ale też czas na rozmowę w czasie przerwy, wyjście na spacer, rower czy grę w piłkę. Jest czas dla rodziny, ale i na nocny spoczynek.

A modlitwa?
No właśnie z tym chyba jest największy problem. Jednak by dobrze się modlić, nie trzeba wcale wielu godzin spędzać na kolanach czy w kościele.

Pamiętajmy że: „Bóg mieszka w stworzeniach: w żywiołach - dając im istnienie, w roślinach - dając im życie i wzrost, w zwierzętach - dając im czucie, w ludziach - darząc ich rozumnością. I we mnie także mieszka, dając mi być, żyć, czuć i rozumem mię darząc...”.

Modlić się to myśleć o Bogu, a więc prócz Eucharystii, modlitwy pacierzowej, Różańca, liturgii godzin – można modlić się w każdej sytuacji, także podczas nauki czy wypoczynku. Wtedy modlitwa jest wdzięcznością wobec Boga za to, że daje nam życie, rozum, talenty. Warto Panu Bogu dziękować za piękno świata i Jego troskę o wszystko co istnieje. Bóg nie jest gdzieś daleko w kosmosie, ale tutaj, w moim sercu i nawet, gdy przychodzą ciężkie dni, pełne trudów i porażek mogę zawsze wznieść myśl do Niego i poczuć się jak w Ziemi Obiecanej...

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.vagpmi.pun.pl www.narutoninjaforum.pun.pl www.ekstramenager.pun.pl www.hkh.pun.pl www.volley.pun.pl